Ostatnio dostałam niesamowitego olśnienia i dotarło do mnie, że mieszkam w tym miejscu już 5 lat. PIĘĆ LAT. Kiedy ja ciągle mam wrażenie, że swoje graty wnosiłam do mieszkania wczoraj. Zawsze miałam takie poczucie, że wprowadzam się tutaj tylko na chwilę, że to nie koniec mojej, a właściwie naszej, mieszkaniowej drogi. Powiem szczerze, że nie potrafiłam się odnaleźć, wszystko wydawało się być takie obce, puste i niemoje. Ale czas leciał, a ja powoli wrastałam w to mieszkanie, a w każdym kącie było co raz to więcej nas.
Tak na prawdę momentem przełomowym było wprowadzenie się do naszego świata Liwii. To dzięki niej te kąty stały się prawdziwym, kolorowym domem, nie tylko za sprawą porozrzucanych zabawek. To jej śmiech i pisk dudni tu każdego dnia i obija się o ściany, te same ściany na których gdzieniegdzie pojawiają się kreski od kolorowych kredek i przypadkowo coś się na nie wylało. To one słyszą tupot małych stóp o poranku. Nasze ściany.
Ale czas płynie, a mi teraz płyną łzy, kiedy piszę te słowa. I zupełnie nie wiem czemu, przecież chcę napisać coś dobrego. Bo taka jest decyzja, którą podjęliśmy. Dobra decyzja. Decyzja zmiany.
Nasze mieszkanie od września będzie miało nowego właściciela. Wyprowadzamy się. Opuszczamy nasze skromne kąciki, ale po to by postawić wspólnie coś dużo większego.
DOM. Wymarzony, wytęskniony, przegadany, wyliczony i zwizualizowany do granic możliwości dom.
Przepełnia mnie ogromna radość od stóp do głów, trochę strachu, ale jednocześnie włączyła mi się już tęsknota za tym miejscem, z którego teraz piszę. Za moją piękną, ukochaną sypialnią, za kolorowym pokoikiem Liwci, za tarasem, na którym codziennie piłam herbatkę… za cudownymi sąsiadami, których będzie mi brakować najbardziej na świecie… Ale stawiamy nowe mury, malujemy nowe ściany, na których będą nowe rysunki Liweczki, posiejemy nową trawę i wprowadzimy dużo nowego śmiechu w ten nasz NOWY DOM! 🙂 A przyjaciół i sąsiadów weźmiemy starych 🙂
Niedługo na blogu powstanie moja nowa zakładka DOM, a w niej będę wyżywać się wizualnie, artystycznie, kombinować, zestawiać i planować przyszłą budowę, ale i radzić się Was o wiele rzeczy! Już nie mogę się doczekać!! Tymczasem czeka nas solidna przeprowadzka…
Jednak zanim mury będą piąć się do góry, mamy tylko kawałek ziemi, na którym możemy postawić sobie namiot, więc … wracamy do mamusi! 🙂 Do mojego pokoiku z licealnych lat, do mojego miasteczka i najbliższy czas zamieniamy mieszkanie na 20 metrowy pokoik. Ciasny, ale własny 😉
I mam nadzieję, że się nie pozagryzamy 😉
Trzymajcie kciuki!