Wakacje, wakacje i po wakacjach. Tydzień pakowania, zakupów, szykowania i spisywania list, tak aby czasami nie zabrakło najmniejszej rzeczy… dwa mrugnięcia okiem i jesteśmy znów w swoim domu. Czemu ten czas wakacyjny tak szybko mija? Nie wiem. Ale wiem, że był piękny, leniwy (o ile lenistwem można nazwać wakacje z dwójką) i żałuję, że już dobiegł końca.
Tydzień czasu spędziliśmy na błogim lenistwie zmieniając tylko lokalizacje: z basenu na plażę i z plaży na basen. Taki był plan na ten rok- wypoczynek do granic możliwości, pływanie, leżenie, pływanie, później troszkę leżenia, a na koniec pływanie. A i skakanie przez fale. I choć jestem fanką zwiedzania, lubimy odkrywać nowe miejsca, smakować nowej kuchni, tak na tegoroczny wyjazd plan zwiedzania ustawiony był na minimum, za to wykorzystanie aquaparku i basenów na maksimum. I to udało nam się osiągnąć w 100%! Gdyby nie fakt, że przydarzyło się mini zdrowotne nieszczęście, to wyjazd był by perfekcyjny. Ale nie można mieć wszystkiego, prawda? 🙂
Jako, że były to pierwsze nasze takie zorganizowane wakacje, w których pakujemy walizy, wsiadamy do samolotu i wysiadamy odpoczywać, cały plan pakowania miałam rozpisany już na wiele dni przed. I nie powiem, ciężko było spakować czteroosobową rodzinę, w dwie walizki, w których musiało być dosłownie wszystko: tona pieluch, mleko, ubrania, leki, zabawki, ale i tu mogę sobie dać wielkiego plusa, bo niczego nam nie zabrakło, a wręcz wymierzyłam wszystko tak, że starczyło idealnie.
Ale ja dzisiaj nie o pakowaniu, nie o locie samolotem, choć to też było wydarzenie życia, a o zabawkach! Bo co, jak co, ale główny ciężar walizki robiły właśnie one. Z resztą, nie wyobrażam sobie przetrwania tygodnia bez czasoumilaczy dla dzieciaków, dlatego i tym razem przygotowałam się perfekcyjnie i uzbroiłam w zapasy, o tak, żeby choć minutkę w spokoju plecy opalić 😉 A tych minutek okazało się, że miałam bardzo duuużo!
ZABAWKI DO WODY
Ten, kto jest z nami na Instagramie (tutaj!), z pewnością widział moją relację na kilka dni przed odlotem, kiedy pokazywałam Wam, co naszykowaliśmy dla dzieciaków. Choć tak naprawdę, wyborem zabawek zajął się mój mąż z wcześniejszą instrukcją: pamiętaj, żeby było też coś dla dziewczynki! Wiem, to oczywiste, ale uwierzcie mi, mogliśmy jechać uzbrojeni tylko i wyłącznie w pistolety na wodę 😉 Na całe szczęście była z nami i syrenka.
O chustkach na głowę do basenu pisać nie będę, bo wydaje mi się to być oczywistą oczywistością, by małą główkę chronić, ale wiecie bez czego nie wyobrażam sobie wyjazdu- bez OKULARÓW DO PŁYWANIA. Kto ma w domu małego nurka, ten wie, że to absolutny must have. Chciałam Wam pokazać dwie pary okularów, jakie ma Liwia. Jedne wybrane sercem, drugie rozumem 😉 Serce, to te różowe- ze Sky z Psiego Patrolu, najukochańsze, bo piesek i najukochańsze, bo różowe. Natomiast rozum, to te fioletowe, które zamówiłam Liwii z bardzo prostej przyczyny- okulary posiadają z tyłu głowy szeroką, ochronną gumkę (w gwiazdki), która zapobiega wplataniu się i wyrywaniu włosów! Każda mama dziewczynki wie, jaki to dramat, kiedy trzeba rozczesać poplątane włosy, a sam moment ściągania okularów z głowy, to kryzysowy czas. Przy takim wakacyjnym pływaniu, kiedy nie nosi czepka na głowie, te okulary to złoto!!
I przy dziewczynkach zostając, pierwsza zabawka MAGICZNA SYRENKA DO NURKOWANIA! Pierwszy plus: to lalka. Drugi plus: to syrenka, której nakłada się płetwę, a pod spodem ma nóżki ( u nas faza syrenkowa nadal trwa). Trzeci plus: zmieniają się jej dłuuuugie różowe włosy pod wpływem wody + można je czesać grzebyczkiem i ogon. Ogon zmienia kolor w słońcu i powraca do pierwotnej barwy w chłodnej wodzie! I czwarty plus: delikatnie zanurza się i pływa pod wodą, więc można nurkować po nią i razem z nią!
Zostając pod wodą, pokażę Wam absolutny hit tegorocznych wakacji. Z ręką na sercu, nie było drugiej zabawki, która byłaby tak eksploatowana przez moją córkę, jak i jej wakacyjnych znajomych, i to do tego stopnia, że dziewczynek mama zamówiła takie same, żeby czekały na nie po powrocie do domu! KALMARY DO NURKOWANIA- na pierwszy rzut oka to takie zwykłe gumowe zabaweczki, ale tak naprawdę to ciężarki do nurkowania, każdy o innej wadze, więc każdy inaczej opada na dno. Są zrobione z miłej w dotyku gumy, bez ostrych krawędzi i z otworem na paluszek. Mają bardzo fajne neonowe kolory, więc nie ma szans, żeby zagubiły się w basenie 🙂 Musicie mi uwierzyć na słowo- najlepsza zabawka, która teraz wprowadziła się do naszej wanny 🙂


A razem z kalmarami wprowadził się PELIKAN i cztery rybki. To była zabawka dla Kajtusia, ale powiem szczerze, dobrze się bawiłam 😀 Pelikan ma za zadanie połknąć dryfujące, kolorowe rybki. Jednym guziczkiem otwiera się jego paszczę i karmi rybim obiadkiem. Starsze dzieci spokojnie sobie z tym poradzą, młodsze, jak Kajtuś, swoim sposobem na pewno zaspokoją głód pelikana 😉


I najważniejsze, zabawki mojego męża – PISTOLETY NA WODĘ. Chyba nie ma lepszej zabawy od polewania dookoła wodą wszystkiego, a w szczególności opalającej się nieopodal mamy? Prawda? 😉
Wszystkie zabawki, które widzicie, to firma Swimways. Polecam Wam z czystym sercem, ponieważ są bardzo dobre jakościowo i wnoszą na prawdę dużo radości do zabawy na basenie!