Historia tej sukienki jest prosta i szybsza, niż by się wydawało. O 21:10 dnia poprzedzającego Dzień Dziecka z marką Apart, okazało się, że moje spodnie przygotowane na tę okazję mają wielką, tłustą plamę nieznanego pochodzenia. Mogłam przyjąć taktykę na „jestem mamą” i zwalić winę na Liwię, że no wiecie właśnie w tym momencie mnie pobrudziła… ale nie miałam sumienia.. Z resztą, kto by miał sumienie obciążać swoje dziecko taką winą, mając w perspektywie zakupy na 20 minut przed zamknięciem sklepu 😉 Kto by odmówił tak niezwykle potrzebnych zakupów ;))
Pędziłam przez Warszawę do ostatniej otwartej galerii, wpadłam, zobaczyłam i kupiłam. Sukienkę w kolorze, którego nie lubię i w którym nigdy nie czułam się specjalnie ładnie. I wiecie co, to była jedna z szybszych i lepszych decyzji ubraniowych ostatnich czasów. Totalnie czuję ten kolor i wspaniale mi się go nosi. Jest dość intensywny, dlatego w dodatkach dobieram do niej stonowane rzeczy, w naturalnym kolorze i delikatną biżuterię. Oczywiście w złotku, bo stałam się straszną sroką :))
Sukienka – Zara
Sandały – Popa- Zalando
Zegarek – Elixa
Pierścionki i bransoletka – Apart