Prawdopodobnie każda z Mam, zanim pojawiło się na świecie wyczekane i wytęsknione maleństwo, przeczytała jakiś poradnik dla oczekujących. A żeby to jeden. I żeby tylko poradnik. Są jeszcze przecież niezmierzone odchłanie internetu to ogarnięcia. A tam to dopiero porad.
Ja też byłam taka mądra i myślałam, że jak już w małym palcu mam najgrubszą książkę świata o pierwszych latach życia, to wiem wszystko. Że tak powiem ładnie.. guzik wiem! Oczywiście, to co wyczytałam sprawdza się niemal co do dnia, bunt taki, bunt owaki, krok w tą i w tamtą, skoki nie skoki. Idealnie jak w tabelce. Ale życie dopisuje swoje i odkrywa mroczne sekrety macierzyństwa. Oj bardzo mroczne. Znacie 3 największe?
- NIGDY, PRZENIGDY NIE CIESZ SIĘ GŁOŚNO Z OSIĄGNIĘĆ SWOJEGO DZIECKA – pierwsza zasada dobrego pożycia z dzieckiem, to udostępniać statusy tylko w swojej głowie. Nie mam pojęcia skąd, ale one TO wiedzą. Czują intuicyjnie, że mama chwali się światu, jak pięknie je, jak pięknie siusia do nocnika, jaka jest dumna, że chodzi i się nie wywraca. Daleko nie muszę szukać przykładu, ledwo co pochwaliłam się na fb, że nareszcie nadszedł oczekiwany moment, dzięki któremu zaoszczędzę na pieluchach, kupiłam nawet nowy dywan w tej całej euforii i co? Witaliśmy je z powrotem, z piaskownicy wracałam, żeby się przebrać po raz n-ty, a ja płakałam na kolanach z miską wody i szczoteczką do dywanów.. Także MAMO zapamiętaj, zanim ogłosisz przemyśl to trzy razy – one to czują!
- IM DŁUŻEJ STOISZ PRZY GARACH I PIĘKNIEJ POUKŁADASZ NA TALERZU, TYM WIĘKSZA PEWNOŚĆ, ŻE POWIE: BLEEEE! – to moja ulubiona część dnia, stanie przy garach. Pisałam już kiedyś o ogromym apetycie mojego dziecka. (tutaj) Staram się, kupuję pyszne produkty, idealnie równo kroję, doprawiam przez 15 minut, tak żeby smakowało wyśmienicie. Później układam, a to na talerzyku w kształcie myszki, a to na różowym, w kółka, paski i kwadraty… a potem brzdęk o podłogę i Mamo! Nieeee.. I chcę krzyczeć cholera, jedz!, ale ze stoickim spokojem odkładam talerz na bok, przecieram pot z czoła i otwieram lodówkę w poszukiwaniu czegoś innego. I kiedy w końcu pokroję wszystko byle jak, kromkę chleba rzucę niechlujnie na zwykły biały talerz, ona ze smakiem wcina całe danie… A ja w myślach krzyczę WHY?
- INSTAGRAM TO ZŁO! – tak, tego się nie spodziewałaś. Ale to wróg numer jeden. Tam jest wszystko takie piękne, wymuskane i … nierzeczywiste! Idealne babeczki, idealne śniadania, idealne obiadki, idealne urodziny i idealne mamy. I siedzisz oglądasz, lajkujesz, no bo ładne, a w międzyczasie myślisz, ale jak? Jak ona to robi i czemu ja tak nie potrafię.. I następnego dnia starasz się, żeby na śniadanie były penkejki, ale nie takie jak Twoje, tylko idealne okrąglutkie, później robisz domową ciastolinę, w międzyczasie diy ozdoby do domu, dziecko zamykasz pod prysznicem na pół dnia, żeby nie zaburzyło porządku.. Aha i nie zapomnij przed drzemką założyć dziecku najładniejszych ciuchów, wtedy zdjęcia będą boskie! Próbowałam tak, nie da się. Chyba, że zdjęcia przygotuję na kilka dni wstecz, wtedy mogę być idealna ..
No to co, drogie przyszłe i obecne mamy? Witamy w klubie idealnych mam i dzieci! Rozsiądźmy się wygodnie, bo to chyba nie koniec tego, co nam nasze skarby serwują!
Podzielcie się swoimi głęboko skrywanymi tajemnicami macierzyństwa, na pewno jakieś macie!
LIWIA:
Czapa – Sweet&Love
Sweterek, bluzeczka, buty – Zara
Leggi – TkMaxx