Przez 4 i pół roku miała mnie na wyłączność. Dzień i noc, od poniedziałku do piątku, przez 24h. Na każde słówko, piśnięcie, krzyk i szept. Cztery i pół roku, wydaje się być całkiem nie dużo, ale przecież to całe jej życie. Oczko w głowie i mój rodzyneczek, a właściwie rodzynka. I tu nagle, pewnego pięknego dnia pojawił się ON i stało się jasne- mamą trzeba się dzielić.
Mami jedna, dzieci dwoje, a doba nadal, jak krótka była, tak krótka pozostała. I jak to wszystko pogodzić?
Wiecie, ile razy, będąc jeszcze w ciąży, zadawałam sobie pytanie: jak podzielić serce i czas na dwoje dzieci? Jak zrobić to równo, żeby każde było uszczęśliwione? Miliony! W pewnym momencie nie potrafiłam sobie nawet wyobrazić, że będę mogła kochać inną istotkę tak samo, jak kocham swoją piękną i wymarzoną córkę. Teraz wydaje mi się to być takie głupie!
SERCE PODZIELIŁO SIĘ SAMO! Tak, w momencie, kiedy miałam już ich dwójkę, totalnie zapomniałam, jak to jest kochać tylko jedno dziecko. Ta miłość pomnożyła się do niewiarygodnych rozmiarów i starczyło jej absolutnie dla każdego, i to jeszcze w nadmiarze, bo skoro ta mała panienka krzyczy „no nie całuj mnie już tyle” albo ” no wiem, wiem, kochasz mnie, jestem najlepszą córką… no wiem mamo”, to znaczy, że chyba fala moich uczuć zalała ją po sam nos 😉 Miłość się podzieliła, ale…
CZAS POZOSTAŁ TEN SAM… I tu dla mnie zaczęły się schody w pewnych momentach tak strome i ciężkie do przejścia, że chciałam uciekać. Maluch potrzebował pełnej uwagi- karmienie, lulanie, przewijanie, noszenie, i na nowo to samo, karmienie, lulanie… a obok Ona. Poczekaj, mamusia za chwilę, nie teraz- to były na początku takie słowa, które padały co chwilę. Choć nie chciałam bardzo. Niemowlaczkowi najmocniej potrzebna była mama, a starszak musiał troszkę szybciej dorosnąć.
Ale! To już było taaaak dawno temu! Chłopak nam urósł i przez te wszystkie miesiące udało nam się wypracować nasz własny system spędzania czasu razem. Chodzimy na BABSKIE RANDKI! A co!
Nic tak mocno nie scala i nie utrwala relacji mama-dziecko, jak czas spędzony tylko i wyłącznie ze sobą. Wiem, w teorii to wszystko brzmi pięknie- uciec z domu i cieszyć się życiem. A przecież jest jeszcze dom, drugie dziecko, mąż, gotowanie, sprzątanie, praca. Gdzie tu czas na babskie randki?
Klucz to kreatywność i planowanie. To tak nie wiele trzeba, czasem spacer do pobliskiego sklepu,czasem wspólny seans w kinie, a czasem eskapada do innego miasta na pięć godzin. Rozmowy są wtedy zupełnie inne, Jej uśmiech tajemniczo skrywa przeżycia z całego dnia, a między nami znów lśni ta tajemnicza nić przyjaźni i porozumienia.
Najważniejsze, to chcieć spędzać czas z jednym dzieckiem.
Mamy mało czasu? 20 minut w ciągu dnia można poświęcić na wspólne czytanie, tańczenie, przygotowanie kanapek, przebieranki, zgadywanki, siedzenie w ciemnej łazience czy zwyczajną rozmowę przy herbatce.
Mamy troszkę więcej czasu? Wspólne zakupy, ciastko w kawiarni, wizyta w bibliotece, karmienie kaczek, zakupy, sport.. mamo! Ile tych rzeczy można wymienić! 🙂
Mamy duuuużo czasu? Ogranicza nas tylko wyobraźnia, no i może troszkę portfel 😉 My najczęściej wyruszamy na kilka godzin do Wrocławia.
Tak jakoś sobie ukochałyśmy to miasto! (Swoją drogą mieszkałam tam ponad 6 lat.) Jest magiczne, pełne uliczek, kawiarenek, ludzi. We Wrocławiu zawsze coś się dzieje, jest mnóstwo miejsc do odkrycia, placów zabaw. Rynek zawsze tętni życiem i mydlanymi bańkami, które lecą po samo niebo. Mam wrażenie, że to miasto jest życzliwe i przyjazne ludziom, dlatego nie mogłam wybrać innego miejsca na to, by moją małą przyjaciółkę wyrwać na wagary.
Miałyśmy też malutki powód- razem z Liwią zostałyśmy Ambasadorkami Przyjaźni! I w taki kolorowy, piękny sposób chciałyśmy Wam pokazać, jak ważne jest mieć przy sobie bratnią duszę. Nie ważne kim ona jest- koleżanką, mamą, córką, czy nawet pieskiem- wspólnie spędzany czas- na zabawie, wygłupach, śmiechu- to najbardziej wartościowe chwile, jakie możemy sobie wzajemnie ofiarować. Z przyjaciółmi jest łatwiej w życiu, prościej zapomnieć o trudach dnia codziennego i biec przed siebie. A kto jest najważniejszą i pierwszą przyjaciółką dla dziecka, niż mama?
Dla mnie, posiadanie córki, to dodatkowo swoisty powrót do lat dziecięcych. Takich zabawek, jak te, na pewno nie miałam. Dlatego nadrabiam i chłonę każdą nowość, zwłaszcza tak modną jak ta: Cool Maker KumiKreator. To taki dodatek, do naszego wspólnego dnia. Siedziałyśmy w kawiarni, plotłyśmy bransoletki i wcinałyśmy ciastka ( w taki dzień, to jakoś mi dieta nawet z głowy wypadła).
KumiKreator to urządzenie do własnoręcznego splotu kolorowych bransoletek- dumnie nazywanych bransoletkami przyjaźni. Sama przyjemność wspólne wybieranie modelu, kolorów, nakładanie szpulek, zaciskanie i moment kulminacyjny- zakładanie swojej najlepszej przyjaciółce na rękę bransoletki. Wiecie, jak wiele znaczy taki gest i moment dla dziecka? To coś więcej niż słowo- to symbol, który mówi jesteś dla mnie ważna!
No i cóż, nie pozostaje mi nic innego, jak przypomnieć sobie, jak usłyszałam, że taką bransoletkę mogę mieć tylko ja i jej przyjaciółka z przedszkola, Amelka. Zrobiona przez pięciolatkę wyraża więcej, niż 1000 słów, a cenniejsza jest niż złoto!
I na koniec dnia, kiedy już zbliżałyśmy się do domu ciemną nocą usłyszałam jedno zdanie: to był super dzień, mamusiu. I wiem, że było warto rzucić wszystko i być tylko dla NIEJ!
~
Monia! Dziękujemy Ci przepięknie, że uwieczniłaś na zdjęciach ten nasz dzień! Buziaki!
Jeżeli jesteście z Wrocławia lub okolic i szukacie kogoś to profesjonalnie ogarnie makijaż, a później sesję- odsyłam Was do Moniki Wielgus – https://www.facebook.com/WIELMON/ <3