Co robić kiedy za oknem leje się jak z wiadra i nawet w żółtych kaloszach nie chce się biegać po dworze? Co robić kiedy jedyne na co masz ochotę to wciągać pizze, zagryźć czipsem i zapić colą?
Uciekać z dala od domowej szuflady szatana i jechać na Mustache Yard Sale do Katowic!
A potem uciekać stamtąd, żeby nie wydać za dużo kasiory…
Pojechaliśmy, zachęceni ogromem wystawców, możliwością pooglądania na żywo bardzo dużej ilości polskich marek.. Pojechaliśmy, bo mamy rzut beretem..
I przepadłam. Nie kłamali mówiąc, że będzie tysiąc wyjątkowych produktów, i że to jedne z największych targów niezależnego designu i mody. No nie kłamali.
Ogrom to mało powiedziane. Ponad 300 przeróżnych marek odzieżowych i designerskich. Każda wyjątkowa, każda inna. I dla małych i dla dużych, nawet nasz Tata przepadł wśród kolorowych skarpetek.
Cieszyłam oczy przez dwie godziny, tyle ile dała Liweczka, grzecznie bawiąc się w kąciku dla dzieci.
Cieszyłam oczy chodząc w kółko.
A to w dziale dziecięcym: marudziłam przez 15 minut przy wyborze czapki od Diamentowe by Sysia (żałuję, że nie wzięłam dwóch 🙂 ) , przy stoisku maybe4baby nie mogąc zdecydować się na sukienkę w ważki, u lullalove po dotykałam prze- super miękkich otulaczy i kocyków, w KotoKids popatrzyłam i uciekłam, zanim dogonił mnie wzrok Tatusia… U Nikurra wołała do mnie moro spódniczka : weź mnie!, ale grzecznie poczekam na całą kolekcję, u elpomelo krzyczały za mną małe różowe buciki, ale niestety też musiałam je zostawić… I na koniec okazało się, że świat jest malutki i niedaleko domu mogę spotkać koleżankę nadmorskiej koleżanki 😉 – mmz by werkart – pozdrawiam gorąco!
W dziale damskim, no co mogło być, co? TOREBKI! Zakochałam się i wiem już na co pójdzie kolejna transza ze skarbonki – BAGme by smola <3. Tyle kolorów, że dostać można oczopląsu. Pozytywnego oczopląsu.
A u tych tu, mogłabym w te kołdry rzucić się i zasnąć – Nocne dobra… <3
Skończyło się na tym, że uciekłam. Uciekłam do samochodu z postanowieniem, że zaczynam zbierać kasę, żeby móc sobie grzeszyć i powydawać do woli.
Na takich targach odnajduje się perełki, na które warto zbierać.
I z takim przekonaniem wchodzę w wiosnę. Z planami zakupowymi, z listą rzeczy, które chcę mieć bo warto, bo są inne, niecodzienne. A w głowie mam myśl, że warto inwestować w rękodzieło. Bo jest niepowtarzalnie piękne.