Jak świat światem początek czegokolwiek, czy to roku, czy tygodnia zmusza do przemyśleń, co to będzie, jak to będzie i co zrobić żeby było lepiej..
2014 był mieszany, i zły i dobry..Jak było dobrze, to za chwile buuuum! Potem jeszcze większe buuum! I bum. Cóż, zdarza się.
Idealnie nie było, ale jesteśmy, mamy się świetnie, zdrowi i szczęśliwi. Mamy cudne, zdrowe, piękne, mądre dziecko. Mamy siebie, wspaniałą rodzinę i przyjaciół. Jesteśmy szczęśliwi.
A że podobno szczęście mnoży szczęście, 2015 rok ma być dobry. Bardzo dobry.
Zrobiliśmy listę postanowień noworocznych, taką na poważnie, spisaną, wydrukowaną oprawioną i.. bardzo ambitną. Poprzeczka została postawiona wysoko, może lekko nazbyt. Ale wierzymy w to, że uda się wszystko spełnić. Działamy w ekipie, w razie czego ma kto kogo kopnąć w .. wiadomo gdzie!
Podobno żeby spełnić swoje postanowienia trzeba mierzyć siły na zamiary, mieć wsparcie, chcieć, a nie musieć i otwarcie dążyć do celu.
Wsparcie mamy! Chcemy! I wszem i wobec ogłaszam, że zaczynamy działać!
Rok 2015 będzie nasz! Bo mając to wszystko nie może nam się nie udać!
A cel nadrzędny? – sprawić by z twarzy Liwii nigdy nie zniknął uśmiech!
Wracając z marzeń na ziemię, (a może jednak zostając w okolicach nieba..) żeby poszukać wsparcia, natchnienia i umocnić się w wierze w to, że damy radę spełnić nasze plany, w przerwie między Świętami a Sylwestrem odwiedziliśmy szopkę na Jasnej Górze..
Meee!
Bee!
Liwia:
Czapa, szal, spodnie, kurtka i szalik – Zara
Buty – YD