W końcu się doczekałam – nasze pierwsze wspólne wakacje z dzieckiem, które będą trwały dłużej, niż dwa dni. Dlatego rozpoczęłam już tydzień temu wielkie pakowanie, a w mojej głowie powstała lista rzeczy, które należy spakować ze sobą jadąc na wakacje z dzieckiem. Spisałam, zgarnęłam walizkę od dziadków i zaczynam pakowanie!
Wielu ludzi narzeka, że z dziećmi nie da się odpocząć, że koniec z leżeniem plackiem na plaży, koniec wieczornych drinków i balangi. Ale ja właśnie tego chcę. Chcę widzieć uśmiech na twarzy, kiedy będzie grzebać w piasku i kamykach na plaży, chcę widzieć tą ekscytację, kiedy w porcie będą statki, stateczki i średnio co dwie minuty usłyszeć : mamusiu, jak będę duża, to będę prowadzić łódkę. Chcę też tej umorusanej lodami buzi i zachwytu nad kolorową rybką w wodzie. Z dzieckiem da się odpocząć, tylko trzeba przestawić priorytety.
Jedziemy do Chorwacji. Samochodem. Czeka nas długa droga, także oprócz tego co zabrać do walizki, zastanawiam się też co zabrać w podróż do samochodu i jak zmieścić wszystko, by kilkunastogodzinną podróż przeżyć w dobrych humorach. Tego najbardziej się boję, że znudzona Liwia da nam popalić 🙂 Dlatego przygotowuję cały arsenał zabawek, które lubi i którymi się bawi, ale także te, których jeszcze na oczy nie widziała, pozwoli mi to na nowo zaciekawić i zabawić Liwię.
Co zabrać na wakacje z dzieckiem? Oto moja lista najpotrzebniejszych rzeczy!
- dokumenty – dowód osobisty dziecka, paszport, jeżeli wybieramy się poza Europę oraz kartę ubezpieczenia zdrowotnego EKUZ.
- ubrania – wybierając się do „ciepłych krajów” najlepiej zabrać dużo lekkich i przewiewnych rzeczy, a na gorszą pogodę mieć przygotowany zestaw alarmowy. Warto mieć również koszulkę, która będzie służyła do pływania, a ochroni ramionka wystawione non stop na promieniowanie słoneczne.
- buty – wygodne, przetestowane i takie, które nie obcierają. Nie ma nic gorszego, niż otarte małe paluszki. Dodatkowo warto zapakować buty do pływania/wody, by na plaży kamienistej nie skaleczyć stóp oraz klapeczki, które zakłada się pod prysznic.
- nakrycia głowy – czapki, kapelusze i bandany.
- okulary przeciwsłoneczne.
- namiot na plażę/parasol.
- lekarstwa – termometr, syrop na gardło, leki przeciwgorączkowe, plastry, środek odkażający, wapno, środki na ukąszenia komarów, krem na oparzenia, środek przeciw biegunce, środek na chorobę lokomocyjną.
- kremy przeciwsłoneczne o wysokich filtrach oraz łagodzący krem po opalaniu.
- kosmetyki na co dzień używane przez dziecko.
- chusteczki nawilżane.
- proszek ( w razie pilnego zaprania ubranek).
- wózek (parasolka).
- nocnik z jednorazowymi wkładami.
- kocyk.
- poduszka.
- ulubiona zabawka.
- ręczniki plażowe, mata plażowa.
- zabawki na plażę: foremki do piasku, koła dmuchane, dmuchany materac, motylki, maska do nurkowania, piłki dmuchane, wiaderko, łopatka.
Co zabrać do samochodu i mieć na wyciągnięcie ręki?
- dodatkowy zestaw ubrań, w razie gdyby przydarzył się niespodziewany wypadek 😉
- chusteczki nawilżane.
- chusteczki higieniczne.
- ręcznik papierowy.
- kocyk.
- podusia pod główkę.
- dowód osobisty/karta EKUZ/dokumenty.
- drobne przekąski.
- żel antybakteryjny do rąk.
- woda mineralna z dziubkiem lub słomką.
- organizer na fotel, w którym wszystkie drobnostki zostaną pochowane i unikniemy niepotrzebnego bałaganu.
Organizer do samochodu Lilliputiens – do kupienia TUTAJ
Jakie zabawki zabrać do samochodu, by zaciekawić dziecko?
Do tej części przygotowywałam się długo, bo i nasza droga krótka nie będzie! Planowo trasa ma wynieść około 13 godzin, ale różnie w życiu bywa i trzeba być przygotowanym na każdą ewentualność. Większość trasy przebiegać będzie w nocy i mam nadzieję, że Liwii uda się przespać ten czas… ale wiadomo, jak jest. Nie chciałabym, żeby całą drogę spędziła z nosem w tablecie i bajkach, dlatego dla jej zaciekawienia przez dłuższy czas zbierałam zabawki i bajki, które zobaczy dopiero wtedy, gdy już będziemy w trasie. W związku z czym, oprócz swoich ulubionych starych zabawek, dostanie w swoje ręce zupełnie nowe, takie, których do tej pory na oczy nie widziała 🙂 Mam nadzieję, że to sprawi, że zaciekawi się na dłużej niż 5 minut. Zwłaszcza, że wybrałam te w jej ulubionym kolorze PINK i z ulubionymi ZWIERZĄTKAMI! Musi być dobrze 😀
- bajki z naklejkami – niezawodne od lat, im więcej mają zwierzątek, tym lepiej
- zamykana teczka, w której znajdują się akcesoria do malowania/rysowania oraz kartki z kolorowankami, a na każdej inny, nowy wzór. Dla mamy dobre rozwiązanie, które zapobiega chaosowi – kończymy malowanie, zamykamy teczkę i chowamy. Równie dobrze sprawdzi się choćby w restauracji, czy w każdym innym miejscu. Teczkę można nosić jako kolorową torebkę, na której namalowane są zwierzątka, co mam nadzieję złapie Liwcię za serce 🙂
Teczka Lilliputiens – Cyrk – do kupienia TUTAJ
- gry podróżne – mam przyszykowane dwa rodzaje, jedna typowo zręcznościowa, a druga zmuszająca do myślenia i koncentracji, ale angażująca ukochane zwierzątka. Pierwsza gra polega na dopasowaniu kolorów małych kropeczek, do dużych okręgów tak, by powstała kolorowa gąsienica, ale trzeba zwinnie paluszkami przejechać cały labirynt i kombinować. Druga gra polega na wybraniu zwierzątka przy jednym pokrętle (np. zebry) i koloru przy drugim (np. różowego), a później odnalezieniu go (różowej zebry) na planszy. Na odwrocie gry jest kolejna możliwość, dopasowywanie śladów stóp do zwierzątek.
Gra podróżna Tournicolor ze zwierzątkami – do kupienia TUTAJ
Gra podróżna Zip Zag z gąsienicą – do kupienia TUTAJ
- tablice i puzzle magnetyczne – dla mnie to hit na podróż. Liwia uwielbia puzzle i magnesy, generalnie idealne połączenie. I znów korzyść dla mamy, która nie nurkuje pod fotelem w poszukiwaniu elementów układanki spadających co chwilę. Wszystko się trzyma tablicy, nie gubi, nie przesuwa na dziurach i zakrętach. Jak możecie się domyślić, u nas znów będą zwierzątka na tapecie, ale takie są reguły gry, gdy wychowuje się małego weterynarza 🙂
Tablica magnetyczna – do kupienia TUTAJ
- interaktywna książka – zgadnijcie, kto ją wybrał? Oczywiście tatuś, który będzie miał swoje „pięć minut” z zabawkami, kiedy ja będę prowadzić. Żeby używać tej magicznej książki, potrzebna jest aplikacja
pobrana na telefon. Przez całą książkę, pełną tajemniczych ścieżek i przygód, poszukujemy kurczaka Johna. Rozbudziło to moją ciekawość, ale jestem okropnie ciekawa, jak zareaguje Liwia i na pewno się odezwę z tą informacją po podróży.
Książka interaktywna Kura Ophelie – do kupienia TUTAJ
- tablica magnetyczna z rysikiem – o to nie byle jaka, bo świecąca w ciemnościach po naświetleniu światłem. To jest mój as w rękawie, gdyby sen skończył się jeszcze przed świtem, a droga nie chciała się szybko skończyć. Za pomocą rysika, przyciąga się kuleczki, rysując przeróżne wzorki. Po przejechaniu paluszkami kuleczki chowają się z powrotem i zabawa zaczyna się na nowo.
Tablica magnetyczna świecąca w ciemności- do kupienia TUTAJ
To by było na tyle na razie! Po godzinie testowania zabawek, jestem prawie w 100% pewna, że Liwia będzie w siódmym niebie, kiedy zobaczy ten róż, zwierzątka i magnesy. Trzymam za nas kciuki, żeby ta podróż była tak prosta, jak wydaje mi się być. Tfu! Ona będzie, bo grunt to pozytywne myślenie! 🙂
AHA! Jeszcze jedna sprawa, o której nie pamiętamy wybierając się na wakacje. Wiecie, co zabrać ze sobą do samochodu? Zwykłą, papierową mapę! Zupełnie nie myślimy o tym w dzisiejszych czasach, ale tak, nawigacja czasem może nie zadziałać 🙂
AHA 2! Jeżeli wpadnie Wam do głowy coś, czego nie mam na liście, to krzyczcie głośno zanim jeszcze wyruszymy 🙂 Buziak!