Zdarzyło mi się już parę razy pochwalić tym, że Liwia to terminator pod względem spania. Zasypia późno, wstaje wcześnie i ewentualnie, jeżeli okaże się danego dnia być łaskawa, to robi sobie drzemkę godzinną.
I uwaga, uwaga, nic się pod tym względem nie zmieniło. Tak wczoraj, na przykład, poszła spać o 23 minut parę i, nic odkrywczego nie napiszę, od rana hula. Mało tego, mamy południe, oczy ani troszkę się nie kleją. Ten typ tak ma.
Swoją drogą, kto dzieciakom dał taki radar, że kiedy rodzice mają plany wieczorowe, że posiedzą, że pogadają, że zjedzą pyszną urodzinową kolację we dwójkę, kiedy już osesek zaśnie.. to właśnie wtedy, w te dni ONE WIEDZĄ, uaktywniają nieznane nam jeszcze złoża energii, które nie pozwalają spać do północy?
Wracając do tematu drzemki, każdy potrzebuje chwili odpoczynku, nawet mama. Oczywiście zaraz po ogarnięciu domostwa, chwili dla siebie, na kawkę, herbatkę, czy przysłowiowe pierdoły w tv. Trzeba ją mieć.
Nie wiem jak u Was, ale po mozolnym i trudnym czasie zasypiania, kiedy już śpi, ale jeszcze czuwa, wtedy wszelkie okoliczności losu łączą się w podgrupy i starają się zabrać tę chwilkę dla mnie! Tak, czasami mam wrażenie, że to fatum, bo dziwnych zbiegów okoliczności zbyt dużo się pojawia w jednym czasie.. Listonosz, śmieciarka, sąsiad… znacie to?
Oto moja lista 6 najgorszych zakłócaczy snu i wrogów drzemki w jednym:
1. Domofon.
Tak, niech tylko zapomnę na chwilkę go wyłączyć. Pierwsze co, zaczyna wyć. A, że mieszkamy pod 1, to dlaczego by: roznosząc ulotki, roznosząc pocztę, chcąc się dostać do windy, garażu, prądu, liczników, nie zdzwonić pod 1? Czy naprawdę ludzie spod tego numeru są zawsze w domu?
2. Śmieciarka.
Albo ja mam takie szczęście, albo wywożą u nas śmieci zawsze wtedy, gdy Liwia odlatuje do krainy snów. Pal licha, kiedy zabierają papier.. najgorzej kiedy przyjeżdżają po szkło…
3. Tatuś, albo inny osobnik
..który akurat przebywa u nas w domu. Zawsze wtedy zachce mu się pić, z plastikowej strzelającej butelki. Zawsze wtedy musi robić kilometry w tą i z powrotem, strzelać kośćmi i panelami, otwierać – zamykać drzwi, kaszleć i naprawiać wszystko, co wydaje dźwięk..
4. Telefon.
I chociaż zawsze staram się mieć włączone wibracje, to zdarza się zapomnieć, a wtedy się zaczyna. Dzwonią koleżanki, dzwoni Babcia, dzwoni obsługa klienta, do wyboru do koloru. Zanim zdążę wyciszyć, zaczynamy zasypianie od nowa.
Teraz tak sobie myślę, że nawet chyba gorszy niż dzwonek, jest moment, w którym położę telefon z włączonymi wibracjami, na powierzchnię przenoszącą drgania w sposób ekstremalny. Myślę, że nie tylko moje dziecko w bloku budzi się przy tej muzyczce..
5. Listonosz.
Cały dzień na niego czekam, nie przychodzi. A tylko zamkną się małe oczka.. Pokona barierę wyłączonego domofonu i jak nie walnie w te drzwi, pięścią czy nogą, kto go tam wie. W każdym razie nie jest to cichutkie puknięcie. Żeby chociaż przyniósł coś wartościowego, a nie kolejny rachunek..
6. Kupka.
Niekwestionowany zwycięzca popołudniowej drzemki. Zdarza się zawsze wtedy, kiedy jest nieproszona 🙂
Zrobiła się godzina trzynasta, czas położyć Liwcię spać.. Zobaczymy jakie dźwięki przyniesie nam dzisiejszy dzień…
Czy u Was jest podobnie?